niedziela, 15 września 2013

Rick, który zabrał ze sobą marzenia

Jedna z ulubionych stacji radiowych uświadomiła mi, że minęła właśnie piąta rocznica śmierci Richarda Wrighta - klawiszowca Pink Floyd, kompozytora genialnego "Us And Them". Śmierć Ricka oznaczać będzie już dla mnie na zawsze emocjonalne pożegnanie z wielkim zespołem. Ponoć nadzieja umiera ostatnia, ale odejście znakomitego brytyjskiego instrumentalisty bezpowrotnie zakończyło moje dywagacje na temat tego, kiedy zobaczę na scenie kamandę Pinka Flojda. Do końca życia będę próbował się dowiedzieć, gdzie ja miałem głowę, gdy trzeba było decydować się na wyjazd do Stoczni Gdańskiej w 2006 roku. Na koncercie Davida Gilmoura pojawił się wówczas gościnnie właśnie Rick Wright i obaj panowie wykonali kilka pomnikowych utworów swej macierzystej grupy. To był zarazem ostatni sceniczny występ Wrighta - człowieka, który zabrał ze sobą moje marzenia. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz